Wróciliśmy po prawie pół roku do Poznania i była to dla nas wielka niespodzianka. Dotychczasowe doświadczenia kazały nam sądzić, że w tym mieście, gdzie niegdyś odbywał się specjalny festiwal piosenek Brassensa, gdzie wielokrotnie byliśmy, do sali na 200 osób przyjdą ci, co nas raczej znają. A tu niespodzianka – spora część publiczności reagowała żywo w momentach, które uważaliśmy za solidnie zgrane i spowszedniałe. Jeśli to kolejne duszyczki, które pozyskaliśmy w misjonarskiej działalności, to wspaniale. Na scenie towarzyszył nam Tomek Hernik z akordeonem i puzonami – jak zwykle bezbłędnie. Tylko w Maję na bis jakoś nie mogliśmy równo wejść, ale ten niekonwencjonalny wstęp (Tomek w refrenie, Filip i Młody już w zwrotce…) mógł się podobać wielbicielom radykalniejszych brzmień i harmonii.

Nastepny
Teatr Bajka, Warszawa