Filip Łobodziński

W Zespole zwany czasem „Maniuni”, absolutnie bezpodstawnie. Wcale maniuni nie jest, choć wielgachny też nie. Urodził się w 1959 roku w Warszawie i tak mu zostało. Iberysta z najlepszego rocznika 1978. Po latach uczciwej pracy na stanowisku gitarzysty, wokalisty, tłumacza i współtwórcy repertuaru w Zespole Reprezentacyjnym jął się imać chałtur. Najpierw zaczął tłumaczyć piosenki do filmów dziecięcych (dobranocki, filmy Disney itp.), potem poszedł w dziennikarstwo. Próbował radia (Trójka, Inforadio, PiN), próbował telewizji (8 lat w „Wiadomościach” TVP), ale najczęściej pisze. Był w „Machinie”, w „Przekroju”, w „Newsweeku Polska”. I tłumaczy książki, głównie z hiszpańskiego (A. Perez-Reverte, M. Vargas Llosa, R. Montero) i angielskiego (autobiografia Milesa Davisa). Maniak muzyki i książek. Jest jedynym muzykiem w Zespole, który zna nuty tylko z widzenia.