Powtórka koncepcji U-Fryzjerskiej, czyli misz-masz Llachowsko-sefardyjsko-Brasssensowski. Akcent kazimierski pojawił się w postaci obecności na widowni Bożeny i Roberta, naszych kazimierskich dobrodziejów. Tym razem upał i zaduch nam towarzyszył, ale także wspaniała publiczność, która (jakby skwaru nie było dosyć…) zagrzewała nas niczym biało-czerwoni kibice w Kaiserslautern (czy gdzie tam nasi łupnia dostali) (wszędzie dostawali, więc wszystko jedno). Publicznie przyznaliśmy się podczas tego koncertu, że poważnie szykujemy się do nagrania płyty. Żeby jeszcze ludzie to kupili… – westchnęła jedna pani. Nie ma rady, trzeba się będzie zmierzyć z twardymi regułami rynku.

Nastepny
U Fryzjera, Kazimierz Dolny