Może łza się w oku nie kręci, ale jakoś tak… Przecież to od tej sceny zaczęła się prawdziwa droga ZR, tu odnieśliśmy wicetriumf na Studenckim Festiwalu Piosenki w 1983 roku, tu Marek Wojtczak z Mitem Lidera zdobywał laury na festiwalu Jazz Juniors…

Ale Rotunda to nie tylko wspomnienia i ten niepodrabialny zapach krakowskiej kultury (trochę piwnicznie, trochę piwnie…). To także sala trudna przez swój kolisty kształt. Na szczęście przyszło kilkaset ludzi, dzięki czemu dźwięk był klarowny, słowa czytelne i respons należyty (wybacz, J.J.!).

Pokrzepieni znakomitym przyjęciem poprzedniego dnia w Katowicach, popłynęliśmy na fali, znów napotykając pełne zrozumienie i entuzjazm publiki. Filip płynął do tego stopnia, że kompletnie pogubił się w tekście Pornografa, ale zostało mu to chyba wybaczone.

Krótko mówiąc, było super. Co w pewnym stopniu także nasza zasługa, ale co byśmy zrobili bez Was, Drodzy Ludzie…

Nastepny
Old Timers Garage, Katowice