No, było…

Bo Marek Karlsbad z tygodniowym poślizgiem obszedł w Zespole 50. urodziny. A ściślej – my je obeszliśmy, ale nie łukiem, tyko artystycznie. Dzięki temu koncert był jeszcze bardziej eklektyczny niż zazwyczaj. Jarek przyprowadził ze sobą aż dwie własne pieśni, z czego jedną była dedykowana Markowi K. wymiana listów dyplomatycznych między sułtanem Wielkej Porty Mehmedem IV a kozackim atamanem Iwanem Sirką. Wszystko w formie piosenki – nasyconej i soczystej.

Drugą pieśnią Jarkową była prapremiera „Świętej Róży”, tekstu, który Jarek napisał do ułożonej przed laty przez siebie melodii w e-moll.

Z innych ciekawostek – zagraliśmy Markowi także Dylana „Romans w Durango”, Llacha „Nikt nie znał jej imienia (Madame)” (to dopiero wykopalisko!) oraz specjalnie na tę okazję przerobioną przez Filipa wersję „Goryla”, gdzie wszystkie postacie zostały zmienione na członków ZR.

Były też dawno nie grane „Dzikie konie” Nohavicy, „Piwko” Brela, „Gdyby była” Brassensa… Wśród licznie przybyłej publiczności znalazł się prof. Łukasz Turski, któremu dedykowaliśmy „Galaktykę”. Grubo ponad 2 godziny grania robiło może wrażenie bałaganu stylistycznego, ale kto by tam zwracał uwagę na ład… W takich okolicznościach przyrody i… niepowtarzalnej…

Nastepny
Tygmont, Warszawa