Nie można powiedzieć, byśmy w Lapidarium zagrali lapidarnie. Było dużo wszystkiego: publiczności, piosenek, gadania, wiatru i chłodu. Połowa września okazała się dość niewdzięczną porą na koncerty plenerowe, ale – ubrani, podobnie jak widownia, w kurtki itp. – wspieraliśmy się z publicznością dzielnie. Oni nas brawami i śpiewem, my ich śpiewem i pogaduchami.

Wspaniałe miejsce do występów, nie wiemy tylko, co na to wszystko mieszkańcy okalających dziedziniec kamieniczek. Okna mieli zamknięte szczelnie. Nie jest tylko pewne, czy dlatego, że nie płacili za bilety i musieli się odgrodzić, czy też odgrodzić się bardzo chcieli, bo Boga już nie ma, żeby się byle wrzasku swym rykiem jerychońskim po nocach wychwalał.
No nic. Udało się skończyć niemal zaraz po nastaniu ciszy nocnej.

Nastepny
Centrum Kultury ZAMEK, Poznań