Plaża, dzika plaża… Zachodzące słońce… Tak miało być, ale organizatorzy słusznie wystraszyli się prognoz. Globalne ocieplenie nie polubiło plaży, za to wtargnęło do hali Łuczniczka przy ośrodku sportowym Milenium. Tam przez dwa dni trwał festiwal im. Jacka Kaczmarskiego „Nadzieja”, czyli konkurs, okraszony wieczorno-nocnymi recitalami zaproszonych gości. Wprawdzie wydzielone forpoczty ZR atakowały scenę już w nocy z piątku na sobotę, podczas wieczoru bardów rosyjskich, ale tak naprawdę zagościliśmy na Łuczniczkowej estradzie w sobotę około 21.00, by zaprezentować koncert pod tytułem Mur. Ten nieco karkołomny pomysł polegał na zaprezentowaniu pieśni Lluisa Llacha i piosenek Georgesa Brassensa w jednym, spójnym, ponadgodzinnym programie. Zaludniwszy scenę instrumentami (Młody grał na gitarze basowej i kontrabasie, co zawsze jest okazją do ciekawej choreografii na scenie i podbija nam notowania), wyśpiewaliśmy ok. 40 minut starego programu katalońskiego i tyleż staro-nowego francuskiego. Jak można sądzić po reakcji, odzew nawet na nowe piosenki był budujący. I nawet kontrast między poważną i skupioną pierwszą częścią a niecco bardziej przyziemną drugą nie wypadł ostro.

Dwa dni po koncercie Filip nabawił się ostrego zapalenia wyrostka i jelit, ale to raczej przypadek. Gdyby choć dobrze gotowała…

Nastepny
Rotunda, Kraków